piątek, 8 listopada 2013

Mamą być.

Notkę tą kieruję do wszystkich przyszłych, obecnych i 'mamzamiarbyć' mam. Do tych obecnych, zwłaszcza z długim stażem jest to swoisty hołd, możecie być z siebie dumne. Ze wszystkich możliwych, ta rola jest moim zdaniem najtrudniejsza. Czemu?

Otóż mamą jest być niełatwo. To praca, ciężka praca, gdzie zapłatą jest jedynie własna satysfakcja i szczęście swojego dziecka. Mało? Skądże, wystarczająco. Organizm 'Mamy' funkcjonuje wobec określonych norm:

Po pierwsze: Dziecko. Nikt i nic nie jest w stanie być równie ważne co ten mały szkrab (nawet większy dalej jest maleństwem dla swoich ukochanych mamusiek), żadna sprawa nie jest w stanie przyćmić  podstawowych potrzeb dziecka. Masz spotkanie z przyjaciółmi? Umówiony spacer? Wizytę u fryzjera? Ale dziecko nie zjadło  obiadku! Trudno, wszystko się przełoży, bo przecież ważniejszym jest dobro dziecka niż jakieś przyziemne rzeczy jak spotkanie ze znajomymi. Nie oszukujmy się, narodzenie dziecka jest wydarzeniem przewracającym świat niemalże do góry nogami. Mówiąc przed porodem, że na pewno moje życie będzie wyglądało po nim prawie identycznie, nie miałam pojęcia o herezjach, które przechodziły przez moje usta.

Sytuacja przecież zmienia się diametralnie. Ot, rodzi się maleństwo. W zasadzie nie potrzebuje nic poza jedzeniem, snem i bliskością rodziców. Stosunkowo mało, jednak poczucie, że jesteśmy CAŁKOWICIE  odpowiedzialni za tego małego człowieka, że w żadnym stopniu sobie bez nas nie poradzi, narzuca na człowieka potężny ciężar. Jest to swoisty słodki ciężar, ale znam osoby, które sobie z tym ciężarem nie poradziły. Teraz wiem, że ciąża mogłaby i nawet trwać  jak u słonia, 2 lata, a niewiele by to zmieniło w kwestii przygotowań mentalnych do nadejścia potomka. Przy pierwszym dziecku, mimo masy spotkań z mamami, opowiadań, wszystko jest nowe, każdy dzień odkrywa i ukazuje coś nowego. Czasem dobrego, czasem mniej.
Początki były ciężkie, głównie przez nieprzespane noce i ciągłą zagadkę w głowie 'Czemu on płacze?'. A płakał może nie bardzo dużo, ale też nie bardzo mało. Od ciągłego noszenia opanowałam do perfekcji robienie wszystkiego jedną rękę i to lewą, która z mało przydatnej okazała się fenomenalną pomocą. Mój prawy biceps natomiast wzmocnił się conajmniej trzykrotnie. Kiedy słyszałam od moich znajomych, doświadczonych mam, że pierwsze miesiące są najlżejsze zastanawiałam się jak koszmarnie będzie później? Przecież to niemożliwe! Co może być gorszego od zupełnego braku porozumienia z małą istotą, od której chciałoby się uzyskać masę informacji, a tymczasem ono po prostu krzyczy, złości się, a za chwilę pójdzie spać jak gdyby nic się nie stało? Całe szczęście, im dalej w las tym... mniej drzew. Przynajmniej w moim odczuciu. Każdego dnia odkrywamy coś nowego, każdego dnia obserwujemy nowe postępy i czerpiemy radość i sastyfakcję z nawet najbardziej błahych rzeczy.
Swoją drogą zawsze słyszy się, że od Mam nie da się usłyszeć nic poza kolorem kupki, jej konstynencją, ilością zjedzonego pokarmu czy postępach motorycznych dziecka. A jakże, nic w tym dziwnego, skoro w 99% z tego składa się właśnie tryb działania Matek. Z obserwacji, troski i mózgu na pełnych obrotach, które zwalniają do nieco niższych jedynie w nocy, gdy czas na sen. Ten notabene, również jest na czuwaniu. Kto ma dziecko ten wie o czym mówię...
Zanim urodził się Wojtek, usłyszałam od siostry Łukasza (która ma 5 dzieci) przy obiedzie, że zawsze marzyła o tym, by mieć pięknego mercedesa. Z pełnym uśmiechem kontynuowała, mówiąc, że cieszy się bardzo, bo ma ich aż 5. Na pytanie gdzie one są, odparła, że siedzą aktualnie przy stole i jedzą obiad. Ciekawe spojrzenie na sprawę, ale jakże prawdziwe jak się aktualnie przekonałam. :) Firmy odzieżowe i te z artykułami dla dzieci prześcigają się w wymyślaniu lepszych, modniejszych i ciekawszych gadżetów, a te niezbędne tak czy siak kosztują naprawdę niemało. Nie dziw, że w Polsce notuje się niż demograficzny, sama wyprawka dla noworodka to już jedna czy dwie pensje przeciętnego Polaka. 

Ale powróćmy do głównego wątku. Tak, definitywnie w hierarchii matki na pierwszym miejscu stoi dziecko i jego potrzeby. Po drugie zatem? Nie, nie zadziwię Was. Dom.

Dom z dzieckiem to miejsce, gdzie kilka razy dziennie przelatuje huragan. Miejsce to pozostawione bez nadzoru zamieni się w jedno wielkie pobojowisko pieluszek, butelek, kaszek, mlek, herbatek, kocyków, brudnych ciuszków i wszechobecnych zabawek, gryzaków i grzechotek. Przeciętna Mama (zakładamy, że rodzina nie wynajmuje firmy sprzątającej) musi zatem mieć wszystko pod kontrolą. Odparzać butelki po każdorazowym użyciu, przygotowywać mleko, zagotowywać wodę, sprzątać pieluszki, robić pranie, wywieszać pranie, odkurzać, myć podłogę, by nie było brudno itd. Pełna kontrola, jednocześnie rozdwajając się bądź roztrajając i zajmując się dzieckiem i zapewniać mu rozrywki. Oprócz tego dom to nie tylko mieszkanie, ale także miejsce, w którym chcemy czuć się dobrze i bezpieczenie. Trzeba zatem dbać o dobre relacje z domownikami, a przede wszystkim nie zaniedbywać partnera na rzecz dziecka, co czasem bywa bardzo trudne, a jest niezbędne, by harmonia w domu została zachowana.

Na dalszy plan schodzą pasje i relacje ze społeczeństwem. Każda mama pragnie utrzymać kontakty ze starymi znajomymi, co jest bardziej lub mniej możliwe. Część znajomych subtelnie da do zrozumienia, że nie są już zainteresowani spotkaniami z nudną, stabilną MAMĄ. Przecież na pewno nie umie już o niczym innym rozmawiać niż o dzieciach, prawda? Nic bardziej mylnego, przeciętna Mama chcąca wyjść na miasto i zrelaksować się marzy o tym, by NIE ROZMAWIAĆ o dzieciach. Chce się wyłączyć na moment i faktycznie pomyśleć o sobie. W końcu ma tę chwilę dla siebie. Ale gdzieżby, nie da rady. Część znajomych czuje się w obowiązku wypytać o dziecko, następnie paradoksalnie narzeka, że nie ma innych tematów do rozmowy. I spirala się kręci. Dalej, pasje... W zależności od tego czy dana mama je posiada, czy nie posiada i jak wielkiego nakładu sił wymagają do realizacji. Tak czy siak, pasja również schodzi na dalszy plan. Czemu? Zwyczajnie brakuje na nią czasu. Można się starać i zawsze się go trochę wyściubi na hobby, ale nie da się ukryć, że nie poświęca się temu tyle czasu ile wcześniej z prostej przyczyny. Mając dziecko, zwłaszcza niemowlę, nie można do końca niczego zaplanować. Nie wiadomo kiedy się obudzi, czy zje szybko czy wolno, czy nie zrobi kupy, czy nie trzeba będzie go wykąpać. Tak więc pasja doczeka się swojej realizacji w wolnej chwili i, gdy ktoś będzie w stanie się zająć maluchem na czas nieobecności w domu.

Ostatnim w hierarchii jest sen. Bardzo ważny, a wciąż pożądany. Od czasu porodu mało która mama może się pochwalić WYSPANIEM. Nawet jeśli dziecko przesypia już noce to do pewnego momentu jego rozwoju, każda noc to sen na czuwaniu, by ewentualnie wychwycić wszelkie jęki, stęki i nieprawidłowości w oddechu. ;-)

Osobiście dopiero weszłam w fazę bycia mamą, bo 3,5 miesiąca to niezbyt długi czas i tak naprawdę uczę się nią być. Niemniej po tak krótkim czasie chcę tylko powiedzieć, że miejcie szacunek do swoich Mam, jakie by nie były. Odwaliły kawał dobrej roboty, że jesteście w danym miejscu w życiu. Bycie rodzicem to największe z możliwych poświęceń, bo wymaga oddania siebie całego i wzięcia na barki ŻYCIA innej istoty. Mam nadzieję, że i ja podołam tej odpowiedzialności na całe życie.

Na koniec kilka zdjęć autorstwa Agnieszki Skórowskiej (agnieszkaskorowska.com)





Ps. Notka napisana na podstawie własnych spostrzeżeń i doświadczeń. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz